Belfer…
7 grudnia 2009
Ślub Doroty i Maćka był dla mnie ślubem innym niż wszystkie. Na tym ślubie prócz roli fotografa spoczywała na mnie rola nauczyciela. W tym dniu miałem swojego pierwszego w życiu drugiego fotografa, Annę Różnicką. Ania to bardzo sympatyczna osoba i bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Ja ze swojej strony mam nadzieję, że byłem dobrym nauczycielem i że pomimo polowania na ciekawe momenty udało mi się co nieco Ani pomóc w spojrzeniu na śluby. Zapraszam na jej bloga.
Dodatkowo, prócz Ani, w tym dniu towarzyszyła mi moja małżonka – Paulina. To było pierwsze zlecenie, na którym byłem razem z żoną. Paulina obsługiwała kamerę. Dzięki żonie zrozumiałem, że ciężko fotografowi jest nie znaleźć się na filmie. Pomimo, że starałem się (jak najbardziej tylko mogłem) nie wchodzić w zasięg jej kamery, to potem w czasie obróbki zauważyłem, że było mnie tam pełno. Cieszę się bardzo, że mam taką kochaną i wyrozumiałą żonę, bo skończyło się tylko na zabawnych komentarzach z jej strony, a nie rozwodem 🙂 Poniżej kilka kadrów z tego niezapomnianego dnia dla Doroty i Maćka.
P.S.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zrobił zdjęcia laseczkom, które mi wtedy towarzyszyły 🙂
Nie byłbym sobą, gdybym nie zrobił zdjęcia laseczkom, które mi wtedy towarzyszyły 🙂
…..ta fryzura na 1 zdjęciu….:-) Jak zwykle piękne zdjęcia 🙂
Jedynka rządzi 🙂 Dziękuję za wzmiankę i wszystkie cenne wskazówki :))) Miło się razem współpracowało. Pozdrawiam Was ciepło 🙂
Hubert nowe kolorki na zdjeciach super:)
No prosze i towarzyszyla Ci ponoc specjalistka od fotografi dzieciecej :). Zdjecie super jak zwykle. Pozdrawiam.
Dziękuję wszystkim za ciepłe słówko. Cieszę się, że zdjęcia przypadły Wam do gustu.
No Hubercik – klasa jak zawsze, muszę przyznać, że dawno tutaj do Ciebie nie zaglądałem. Szczególnie podobają mi się kolorki na kolorowych (wiem – masło maślane… :D) – które są bardziej kolorowe niż zwykle u ciebie 🙂