Jeden dzień w Gdańsku…
Wybrałem sie z żoną-asystentem do Gdańska na plenerek Emilki i Mariuszka popstrykać im kilka fotek – A co! Niech mają coś z życia! 🙂 Emilia błyskawicznie (co się za często nie zdarza u panien młodych) ubrała się w suknię ślubną, a Mariusz w oficjalny strój pana młodego. Dzięki uprzejmości Andrzeja, znajomego Emilii i Mariusza, dotarliśmy do naszego pierwszego punktu docelowego tego dnia: PLAŻA. Było bardzo chłodno – tylko 12 stopni na plusie. Po plaży snuli się turyści. Niedaleko była grupka „narciarzy” z kijkami, którzy zgubili narty. Słonko zniknęło za zachmurzonym niebem. Czyli wymarzone warunki na fotografowanie 🙂 Moi nowi znajomi nie potrzebowali dużo czasu na rozgrzewkę. Można powiedzieć, że szybko się dotarliśmy i rozumieliśmy się prawie bez słów. Delikatna lodowata bryza wiała mi po odsłoniętych nerkach kiedy ja turlałem się po piachu i wspinałem się na zamknięte wysokie konstrukcje stalowe. Emilia i Mariusz jednak nie byli mi dłużni 🙂 Tarzali się po chłodnym i mokrym piachu, spacerowali po brzegu, gdzie lodowata woda obmywała Emilii pończochy w okolicy stóp, Mariusz zaś podnosił ciężary… I wszystko to robiliśmy dla fajnych zdjęć.
Udaliśmy się na starówkę. Z minuty na minutę było coraz zimniej. Emilka miała na szczęście kurtkę, Mariusz tego szczęścia nie miał 🙁
Widziałem jak młodzi mi cierpią z zimna. Trzeba było jakoś temu zaradzić. Wybraliśmy się do knajpki, żeby się ogrzać i coś ciepłego wypić. Zrobiło się romantycznie…


Sesję skończyliśmy około godziny 23:00. Do domu z żoną wróciliśmy ok 02:00 rano. To był bardzo fajnie spędzony dzień. Młodzi dobrze się bawili, a ja jestem zadowolony ze zdjęć.
Najbardziej szkoda mi tylko mojej żony, która biedaczka targała sprzęt i tak bardzo się dla mnie poświęcała.
Bardzo ją kocham!
P.S.
Korzystając z okazji wspomnę, że wolę sesję plenerową robić każdego innego dnia niż w dzień ślubu. Młodzi taczali się po piasku na plaży, skakali na trampolinie, siadali na schodach, mają fajne zdjęcia w klimatycznym pubie w nocy z nastrojowym oświetleniem, opierali się o ściany, itp. Mają bardzo sympatyczne, romantyczne i zwariowane zdjęcia. Zaprowadzili mnie w strony, które dla nich mają znaczenie sentymentalne, miejsca w których się poznali, w których pokochali. Takich zdjęć nie da się wykonać w dniu ślubu. Powody? Brak czasu. Będziecie zestresowani wiedząc, że za chwilę ślub czego finałem będą sztywne zdjęcia. Nie będziecie potrafili się zrelaksować, zapomnieć. Ciągłe dbanie o ubiór i wygląd. Nie będziecie mogli nigdzie usiąść o nic się oprzeć, a już nie wspominając o położeniu się, o zaszaleniu…
No no ty powinienes Pauline na rekach nosic, za to ze tak sie poswieca Tobie 😉
Zastanawia mnie ile mlodzi beda sie leczyc po tej sesji, czy Pan Mlody znajdzie sie w szpitalu z powodu zapalenia pluc 😉
Ale czego sie nie robi dla swojej zony.
Zdjecia fajne – pomysl rowniez. Idziesz do przodu – oby tak dalej.
Rewelacyjne zdjęcia, świetna para młoda. A tak się bałeś braku pomysłów… 🙂
Jak zwykle fajna opowieść w wykonaniu Huberta 🙂
widać pełne poświecenie Pary i Fotografa tak trzymaj.
a dla Pauli szacun 🙂
super fajnie opowiedziałeś i sfotografowałeś 😉 pozdro
Nooooo cudnie :] tak właśnie, wszystko to dla fajnych zdjęć 🙂 i tak właśnie myślałam ze trampolina została wykorzystana ;)))
nikt nie zachoruje, Emila twarda jest jak kamień i suchy chleb w akademiku:P
niezłe fotki, plus za kreatywnosc. i pozdro dla Katarzyny…
Mariusza znam bardzo krótko ale Emilkę od wieków i wiem że pomysłów mają wiele a tak super fotki które wykonałeś są tym odzwierciedleniem.
Pełne uznanie dla twórcy i wykonawców.A co do noszenia sprzętu to wiem jak to jest więc pozdrawiam gorąco.