Gwiazdka w kwietniu

Tydzień temu w sobotę mogłem spróbować swoich sił jako belfer. Od jakiegoś czasu niechcący uczę swojego kolegę miłości do zdjęć. On zaczyna od małpki. Powoli przekonuje się do lustra.

Żona wyjechała na weekend dorabiać, to ja wpadłem na iście szatański pomysł 🙂 Pomyślałem sobie, że kiedyś byłem bardzo nieszczęśliwy. Nie miałem nikogo, kto mógłby mi pokazać zalety lustrzanki. Wszystkiego od podstaw musiałem uczyć się sam metodą prób i błędów. Narzekałem, że nie mam nikogo, kto mógłby mi udostępnić swój aparat chociażby na chwilkę, abym mógł do niego się przekonać. Zauważyć jego plusy i minusy. Marzyłem o takim dniu, gdzie poszedłbym do swojego znajomego, który jak Święty Mikołaj otworzyłby swój wór z prezentami, z którego wysypałyby się szkła, aparaty i inne gadżety fotograficzne. Taki „Mikołaj”, który podzieliłby się ze mną swoim doświadczeniem, odpowiedział na moje pytania, wytłumaczyłby mi co i jak. Skoro sam staję się Świętym Mikołajem to czemu by tego nie wykorzystać i nie zrobić Bożego Narodzenia w kwietniu?

Spotkaliśmy się na dworcu. Słynąc ze swojej „punktualności” spóźniłem się o 5 minut na odebranie mojego gościa z dworca. Z drugiej strony, kto w sobotę wstaje o 9 rano?!?! Ale jak już obiecałem to wstałem, mimo, że z małym poślizgiem 🙂

Ruszyliśmy z Bąblem na spotkanie naszego sobotniego gościa. Dotarłem do celu na dworzec. Zasapany, spocony, ale „prawie” na czas 🙂

Dawno się nie widzieliśmy, więc ja podziwiałem jego posturę, a on chwalił moją żonę, że tak dobrze się mną zajmuje, co widać i to aż nadto 😛 Spacerkiem ruszyliśmy do domu, by tam zacząć najprzyjemniejszą rzecz – naukę fotografii.

W domu „otworzyłem wór z prezentami” i kumpel przebierał w czym chciał. Używał czego chciał. Cieszyły go rzeczy, które starych wyjadaczy nawet nie ruszają, a o których w małpkach można zapomnieć. Cieszył się jak dziecko ze wszystkiego. Wiem, że pokazać coś jest łatwiej niż to wytłumaczyć, więc taką zasadą się kierowałem. Czego nie potrafiłem wytłumaczyć, pokazywałem to 🙂 Kolega chłonął wiedzę jak gąbka wodę. W pewnym momencie nawet jakby w trans wpadł 🙂 Bardzo mnie cieszyła ta jego radość. Widać, że fotografia i nauka o niej sprawia mu przeogromną satysfakcję i radość, jak dziecku, który dostał na gwiazdkę prezent, na który czekał latami 🙂 Udało mi się nawet uwiecznić to na zdjęciu:


Po teorii przyszła pora na praktykę. Wyszliśmy z aparatem do ludzi. Ja szedłem z całym zaopatrzeniem na plecach i Bablem, a mój uczeń z aparatem szukał dobrych kadrów. W międzyczasie również była teoria oraz wykorzystanie jej w praktyce. Patrząc na niego, widziałem ten zapał i szał, który mną kierował, kiedy zaczynałem się uczyć fotografowania.

Wróciwszy do domu obrobiliśmy kilka zdjęć wykonanych na spacerze. Kolega wstydził się pokazać jakiekolwiek zdjęcie. Wiem jak to jest 🙂 Ja też na warsztatach wstydziłem się pokazać jakiekolwiek zdjęcie Kalinie, albo Adamowi. Po lekkich namowach zaczęliśmy obróbkę. Kolega przekonał się, że zdjęcie to połowa sukcesu i nie zawsze da się pokazać na nim to, co sobie wcześniej się upatrzyło i w taki sposób jakby się to chciało pokazać. Temu właśnie służy obróbka.

W nocy spróbowaliśmy swoich sił w fotografii nocnej. Mój uczeń był zauroczony sztuczkami, które mu pokazałem.

Cieszę się, że mogłem mu przybliżyć fotografię. Ale jeszcze większą satysfakcję czerpałem z jego zaangażowania, ze skupienia. Widać, że bardzo lubi fotografię. Wręcz pasjonuje się nią.

Do małpki (jak przypuszczałem) od tamtej soboty już nie wrócił 🙂 Co ciekawe deklaruje się, że też chce się zająć fotografią ślubną 🙂

Komentarze

musiales mnie jednak wrzucic, wiesz ze zaden fotograf nie lubi swoich zdjec

ps. nie dopisales, ze mialem caly czas banana na twarzy 😉
ps2. jeszcze raz wielkie dzienki

Święty Mikołaju a co powiesz na Gwiazdkę w maju…???

Jedną fotkę zrobioną przez „ucznia” widziałam… Podziwiam i wielkie brava for you Yacku (nie wiem czy tak masz na imię, ale strzelam)

:))) Ucinam plotki już przy zalążku: NIE POBIERAM OPŁAT ZA „GWIAZDKĘ” I ZROBIŁEM TO RAZ DLA KOLEGI. NIE TRUDNIĘ SIĘ TYM 🙂

Dita dzieki za slowa otuchy – ale to co Hubi mowi, to bylo czysto kolezenskie, by nie bylo niedomowien.

TWÓJ KOMENTARZ

Skomentuj Dita

IMIĘ I NAZWISKO
EMAIL
STRONA WWW
KOMENTARZ

następny post
Ofiary i ich oprawcy…
Wczoraj bliżej poznałem na GG bardzo fajną osobę. Była na weselu Gosi i Damiana. Po naszej rozmowie dowiedziałem się, że kilka lat temu miała ślub. [...]